Najpierw była pora na ogrodniczkę. W tej roli Nadia podlała mi cały ogródek włącznie ze ścianami domu i murem - zaczęłam się zastanawiać czy na pewno są nieprzemakalne!
Tutaj moja kucharka (pełną gębą) pracuje przy domowej plastelinie z mąki, wody i oleju oraz barwnika spożywczego - a wszystko to i tanio, bo duże ilości wyrobiłyśmy i bezpiecznie ;)
A tu sie nie pali to pośpiechu ni ma!
A tu podpatrzyłam rodzeństwo bujane zatrważająco serio przez tatę (a że fotografowałam ich nielegalnie i bezwiednie, ale cicho sza! to sorry, ale są nieco za daleko...)
Nie zawsze udaje mi się namówić do fotograficz\nej współpracy wszystkich domowników... wtedy stanowimy rodzinę niepełną ;P i posiłkujemy się wtedy gadżetami...
Upsy Daisy poszła spać i kto powiedział, że się nie zmieści....
Cudnie Ci wychodzi chwytanie TYCH momentów :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię Monia, bardzo bardzo :)
Maleńka jest rozbrajająca :D
Mam prośbę, włącz sobie funkcję "obserwatorów" :) mogłabym Cię dodać do ulubionych i codziennie widzieć Twoje nowe posty...a tak, jakoś mi umyka Twoja radosna twórczość, a szkoda :P